BIULETYN TELEWIZJA, KOMPUTERY I INTERNET A NEUROBIOLOGICZNY ROZWÓJ MÓZGU
Biuletyn
TELEWIZJA, KOMPUTERY I INTERNET
A NEUROBIOLOGICZNY ROZWÓJ MÓZGU
Agnieszka Pinińska
Małe dziecko rozumie jedynie to, co jego umysł potrafi przetworzyć. Słowa mają związek z otaczającym je światem, z tym, co widzi, słyszy i czuje. Mama mówi, że miś jest miękki i dziecko przez dotyk może poczuć znaczenie tego słowa. Słysząc, że woda jest ciepła, może, to poczuć całym ciałem i odpowiednimi zmysłami. W procesie rozumienia mowy biorą udział słowa i zmysły. Dziecko słyszy, że ktoś jest zadowolony lub smutny i widzi, jak taka osoba wygląda, jaki ma wyraz twarzy, jak się zachowuje, co mówi, jaki jest ton jej głosu. Jego mózg koduje nowe pojęcie z całym kontekstem, tzn. razem z „obrazem” radości czy smutku. Znaczenie takich słów, jak: twardy, miły, szorstki, gorący można sprawdzić empirycznie, a w mózgu małego dziecka powstają rozbudowane połączenia neuronalne łączące brzmienie słów z ich znaczeniem i odpowiednimi doznaniami zmysłowymi. Ważne, że dziecko słysząc słowa, widzi mówiącego człowieka, odbiera więc nie tylko przekaz werbalny, ale również mimikę, gesty, nastrój. Rozumienie wykracza zatem daleko poza samo semantyczne znaczenie mowy. Nowo poznane jednostki leksykalne tworzą spójną całość z kontekstem sytuacyjnym, który jest dla malucha zrozumiały jako całość. Dziecko rozumie to, co potrafi przetworzyć jego mózg. Dlatego tak ważne jest, by kontekst, w który wplecione są słowa, w tym nowe pojęcia, był zrozumiały, spójny i logiczny.
Odzwierciedleniem uporządkowanego świata jest uporządkowana struktura mózgu.
Zupełnie inaczej wygląda percepcja świata poznawanego poprzez telewizję.
Tu słowa nie łączą się z odpowiadającymi im doznaniami zmysłowymi, a w każdym razie ten związek nie jest tak jednoznaczny i oczywisty. Dziecko poddawane jest wielkiej liczbie chaotycznych, szybko zmieniających się dźwięków i obrazów, z których większości nie potrafi przetworzyć. Najgorsze, co może przytrafić się małemu dziecku, to brak struktury. Ponieważ nigdy nie wiemy dokładnie, czego uczy się dziecko, to znaczy na jakim poziomie abstrakcji jego mózg w gąszczu doznań zmysłowych właśnie tworzy ogólne struktury, należy dla dziecka domagać się jak największego zróżnicowania. Jednostronne doświadczenia prowadzą do jednostronnego myślenia.
Podobnie rzecz się ma z percepcja języka. O ile skojarzenia w realnym świecie są zazwyczaj oczywiste (Zobacz, jaki mały piesek! Nie dotykaj, bo gorące!), to w przekazie telewizyjnym związek między słowami a fenomenami, których dotyczą, już nie jest tak oczywisty. Dla rozwoju mózgu różnica ta ma ogromne znaczenie.
W tym momencie nasuwa się pytanie: W jakim stopniu telewizja jest szkodliwa dla małych dzieci? Czy małe dzieci mogą spędzać czas przed telewizorem w ten sposób, by nie narażać się na negatywne skutki? I czy czas spędzany przed telewizorem będzie miał wpływ na ich późniejsze szkolne sukcesy? Odpowiedź na to pytania nie jest prosta. Wszystko zależy bowiem od długości i czasu spędzonego przed telewizorem i od tego, z jakich ważnych dla rozwoju aktywności dzieci w związku z tym rezygnują.
Jak wynika z najnowszych badań, dzieci zajmują się mediami niejako na pełen etat. Skutkiem tego ich kontakty socjalne zostają mocno ograniczone, co z kolei wpływa na strukturę sieci neuronalnej. Kontakt z komputerem i internetowe poszukiwania prowadzą do wytworzenia nowych połączeń, ale jednocześnie pojawia się ryzyko, że inne, czyli te, które powstają tylko poprzez relacje z innymi ludźmi w świecie realnym, zostają rozwinięte w niewystarczającym stopniu.
Badania nad wpływem oglądania telewizji na kompetencje językowe oraz sprawność czytania dzieci dowodzą, że dzieci często i długo oglądające telewizję nie tylko słabiej czytają, ale także uczą się dużo wolniej. Na podstawie czasu, jaki dzieci w wieku przedszkolnym spędzają przed telewizorem można prognozować prawdopodobieństwo wystąpienia ryzyka dysleksji i dysgrafii w klasie trzeciej.
Istnieje korelacja między oglądaniem telewizji i graniem w gry komputerowe, a różnego typu zaburzeniami uwagi i koncentracji oraz trudnościami w pisaniu i czytaniu.
Negatywne skutki są niewątpliwie zależne od „telewizyjnej dawki”, ponieważ negatywne symptomy z roku na rok się nasilają.
Równie ciekawych danych dostarczają badania uwzględniające aspekty psychologiczne i psychofizjologiczne. Wnioski z badań można streścić następująco: Kto często i długo ogląda telewizję, mniej się rusza, mniej rozmawia, mniej czasu spędza z innymi dziećmi - wykazuje emocjonalne zobojętnienie. Emocjonalne pobudzenie u dzieci często oglądających telewizję przypada na godziny popołudniowe i wieczorne. I te dzieci, które najintensywniej żyją wieczorem, gdy oglądają telewizję, a w godzinach dopołudniowych ich puls wykazuje na minimalną aktywność, nie mogą się efektywnie uczyć. Gdy długotrwałe oglądanie telewizji prowadzi do emocjonalnego zobojętnienia, przedszkole, czy szkoła staje się dla swych wychowanków. emocjonalna pustynią.
W ostatnich latach coraz większym zagrożeniem staje się internet. Wiele małych dzieci spełnia kliniczne kryteria patologicznego uzależnienia od komputera, czy tabletu. Ma to negatywny wpływ na wszystkie inne sfery ich życia.
Te poważne skutki, jakie daje taki sposób spędzania wolnego czasu pozostawiają również ślad w sieci neuronalnej. Dziś wiadomo jak z poważnymi konsekwencjami wiąże się ogromna „konsumpcja” mediów w przypadku dzieci w wieku przedszkolnym.
Codzienny kontakt z nowymi technologiami powoduje zmiany w sieci neuronalnej, inspiruje neurotransmisję, wzmacnia określone połączenia neuronalne, ale jednocześnie osłabia inne. Jak pokazują badania, czas spędzony przez dzieci przed telewizorami i przy komputerach ciągle się wydłuża, a to oznacza, że automatycznie skraca się czas, w którym mogą one rozwijać kompetencje interpersonalne wymagające kontaktów z innymi ludźmi. Mózg dostraja się do potrzeb, a ponieważ do konsumowania programów telewizyjnych nie potrzeba nazbyt rozwiniętych struktur neuronalnych, te niewykorzystane zostają zwyczajnie usunięte.
Wszystko co robi małe dziecko ma wpływ na tworzenie się w jego mózgu nowych połączeń neuronalnych. Dzięki nim jest zdolne do podejmowania coraz trudniejszych zadań. Miedzy aktywnością, a rozwojem struktur mózgowych istnieje sprzężenie zwrotne. Aby wykorzystać własny potencjał, dziecko musi nie tylko być aktywne, ale wciąż wchodzić na nowe ścieżki, podejmować nowe wyzwania, stawiać sobie wciąż nowe, trudniejsze zadania.
Im częściej coś robimy, tym lepiej funkcjonują określone obwody neuronalne. Niezależnie od tego, czy to będzie jazda na łyżwach, gra na instrumencie, nauka języka obcego, czy rozwiązywanie problemów matematycznych, pod wpływem podejmowanych aktywności zmieniają się określone struktury mózgowe. Nowe informacje zostają zapisane w mózgu w formie siły połączeń między neuronami.
Optymalny rozwój mózgu wymaga odpowiedniej stymulacji. Rodzice kilkuletnich dzieci często opowiadają, że wciąż muszą dostarczać im czegoś nowego. Obserwują, jak to, co już poznane, oswojone, znane, przestaje być interesujące i dziecko domaga się kolejnych bodźców i inspiracji. Ten głód nowych doświadczeń jest najlepszym dowodem prawidłowego rozwoju mózgu. Jednak tworzenie bogatego w bodźce środowiska jest niełatwym zadaniem i wymaga od rodziców i opiekunów dużo czasu i zaangażowania, ale również ogromnej inwencji i pomysłowości. Kompetencje interpersonalne rozwijają się jedynie poprzez kontakty z innymi ludźmi, a matematyczne poprzez rozwiązywanie problemów. Konsekwentna aktywność w określonej dziedzinie skutkuje rozbudową odpowiednich struktur mózgowych, ale należy przy tym pamiętać, że każda jednostronność prowadzi do zubożenia.
Wszystkie najnowsze wyniki badań pokazują, że pełny rozwój neurobiologiczny mózgu możliwy jest jedynie za sprawą relacji międzyludzkich. Owo neurobiologiczne wyposażenie dzieci zawiera plan ich rozwoju. Dzięki niemu od samego urodzenia działa mechanizm, który powoduje, że kiedy tylko osiągają pewien poziom, same przechodzą na wyższy. Uczą się raczkować, chodzić, mówić, rysować, nie dlatego, że ktoś od nich tego oczekuje, ale dlatego, że taki jest ich plan rozwoju. Kierując się swoją własną progresją, zadają pytania i poznają świat w takim stopniu, na jaki pozwala ich aktualny poziom rozwoju. Po prostu same sobie wyszukują to, czego akurat są w stanie się nauczyć.
Jeśli dziecko spędza wiele godzin w samotności, grając w określona grę, to nie mogą u niego rozwinąć się połączenia neuronalne odpowiedzialne za kontakty z innymi ludźmi. Brak potrzebnych struktur powoduje, że taka osoba ma coraz większe problemy w nawiązywaniu relacji. Im większa trudność, tym większa skłonność do wycofywania się w bezpieczny świat gier komputerowych. Im częstsze wycofywanie się, tym bardziej maleją szanse na wzmocnienie i rozbudowanie tych połączeń decydujących o jakości relacji społecznych. Tu koło się zamyka.
Badania jednoznacznie wykazują, iż kompetencje interpersonalne dzieci, które w dzieciństwie dużo czasu spędzały na oglądaniu telewizji, czy przesiadywaniu przy komputerze są słabiej rozwinięte.
Złe wykorzystywanie nowych technologii może trwale zmienić strukturę mózgów małych dzieci, spowodować, że ich potencjał nie będzie w pełni się rozwijał, a umiejętności, które dotychczas uznawaliśmy nie tylko za oczywiste i naturalne, ale również za bardzo przydatne, stopniowo będą coraz słabiej rozwinięte. A zatem kontakt z nowymi technologiami prowadzi do rozwoju jedynie wybranych struktur mózgowych. Jeśli czas spędzony przed komputerem nie jest zbyt długi, a dziecko poza tym bawi się z rówieśnikami i ma intensywne kontakty z rodziną, to ograniczona i kontrolowana aktywność związana z mediami nie musi mieć negatywnego wpływu na rozwój mózgu.
Wykorzystanie potencjału mózgu zależy od tego, w jaki sposób korzystamy z nowych technologii; czy są to działania wymagające kreatywności, czy jedynie typowe gry zręcznościowe, które poza spostrzegawczością i szybkością reakcji niczego więcej nie rozwijają. Wiele gier, które na długie godziny odrywają dzieci od wszystkich innych zajęć, do tego się właśnie ogranicza. Jednostronna stymulacja prowadzi do radykalnego ograniczenia rodzaju docierających do mózgu bodźców, w wyniku czego nie może się rozwinąć wiele ważnych struktur, takich jak choćby neurony lustrzane. Mózg jest przede wszystkim organem społecznym. Od stworzonych w czasie pierwszych lat życia dziecka struktur mózgowych zależy nie tylko przyszła kariera dzieci, ale i jakość nawiązywanych przez nie relacji.
W wieku około 6 lat w płacie czołowym dziecka występuje największa liczba połączeń neuronalnych. Jednak mózg kierując się zasadą „używaj, albo wyrzuć”, utrzymuje tylko te, które są wykorzystywane, pozostałe usuwa. Oznacza to, że od różnorodności podejmowanych przez dzieci aktywności zależy, w jakim stopniu ten dar natury zostanie wykorzystany.
Im bogatsze środowisko, w którym przebywają dzieci i im intensywniejsze procesy uczenia się, tym lepszy i szybszy proces przesyłania impulsów.
Im mniejsza aktywność jednostki i mniejsza różnorodność docierających do niej bodźców, tym więcej neuronów i synaps zostaje usuniętych.
Zjawisko plastyczności mózgu oznacza, że wpływ na jego strukturę ma zarówno to wszystko, co robimy, jak i czego nie robimy lub to, co robimy zbyt rzadko, a największą gotowość do zmian mózg wykazuje w pierwszych latach życia. Nieużywane połączenia utworzone w mózgu we wczesnym dzieciństwie zostają usunięte. Mózg stabilizuje tylko te połączenia, które są używane.
W tym miejscu należałoby sobie zadać pytanie: Czy skutki intensywnej konsumpcji mediów w dzieciństwie maja charakter odwracalny?
Istnieje kilka dowodów na to, że skutki zbyt intensywnego kontaktu z nowymi technologiami mają nieodwracalny charakter. Nie można wykluczyć, że upośledzenie niektórych struktur sieci neuronalnej spowodowane zbyt wczesnym i zbyt intensywnym kontaktem z telewizją, czy komputerem da się w późniejszych latach nadrobić.
Nic tak nie stymuluje rozwoju mózgu, jak kreatywne zajmowanie się wszelkimi rodzajami aktywności artystycznej. Maluchy powinny możliwie dużo śpiewać, tańczyć, lepić, rysować, malować i przede wszystkim bawić się z innymi dziećmi.
Zdaniem badaczy mózgu wszelkie formy zajmowania się muzyką usprawniają komunikację między półkulami i maja pozytywny wpływ na mielinizację. Uogólniając, można powiedzieć, że im więcej zmysłów bierze udział w poznawaniu świata, tym więcej struktur mózgowych jest aktywizowanych. Im więcej różnorodnych, pozytywnych bodźców, im bogatsze środowisko, w którym żyje dziecko, tym lepsze warunki dla rozwoju sieci neuronalnej.
Żywiołowe reakcje małych dzieci na wszystko, co budzi ich ciekawość, pozwalają uwolnić w międzymózgowiu takie neuroprzekaźniki, jak: adrenalina, czy dopamina. Wysyłane za ich pośrednictwem sygnały stymulują neurony do produkcji białek niezbędnych do tworzenia wypustek. W ten sposób w mózgu powstają połączenia neuronalne, które są skutkiem procesów uczenia się. Na to, co na dzieciach robi największe wrażenie, neurony natychmiast odpowiadają tworzeniem nowych połączeń.
Maluchy przeżywają stan zachwytu od dwudziestu do pięćdziesięciu razy w ciągu dnia i za każdym razem w ich mózgach uwalniane są neuroprzekaźniki, będące pożywką dla tworzenia nowych połączeń neuronalnych. Dzięki temu dzieci nie tylko szybciej się uczą, ale i są szczęśliwe.
Zdolność do współodczuwania jest podstawą empatii, a tę przypisuje się strukturom lustrzanym.
Neurony lustrzane rozwijają się tylko dzięki dostarczaniu odpowiednich wzorców i poprzez aktywne wchodzenie w relacje z żywymi „aktorami”. Ludzie, czy postacie, które widać na monitorze, maja tę wadę, że nie mogą wchodzić z dzieckiem w indywidualne interakcje. Neurony lustrzane nie aktywują się, gdy badane osoby obserwują ruchy wirtualnej ręki, ale odzywają się natychmiast, gdy filiżankę chwyta prawdziwa dłoń prawdziwego człowieka. Skutkiem tego, gdy dziecko spędza samotnie długie godziny na komputerze lub przed telewizorem, te niezmiernie ważne struktury nie są aktywne. Aby mózg mógł się prawidłowo rozwijać, dziecko potrzebuje możliwie wielu kontaktów z innymi ludźmi.
Skutkiem tego typu deficytów są poważne problemy w niemal wszystkich dziedzinach życia. Wyniki badań potwierdzają ponad wszelka wątpliwość, że u dzieci poświęcających codziennie wiele godzin grom komputerowym, rośnie ryzyko izolacji i uzależnienia. Dzieci, które w nie grają, spędzają przy komputerze, tablecie, czy konsoli coraz więcej czasu, a im dłużej grają, tym trudniej zerwać im z tym przyzwyczajeniem. Nadaktywność, zaburzenia koncentracji, problemy ze skupieniem się na jednym zadaniu oraz multitasking (wielozadaniowość), to tylko niektóre ze skutków nadmiernego korzystania z tych urządzeń.
Im więcej czasu dziecko w wieku do 7 lat spędza przed telewizorem, tym wyższe ryzyko zdiagnozowania u niego nadpobudliwości psychoruchowej.
Podczas oglądania telewizji, percepcja dziecka zredukowana zostaje jedynie do dwóch typów bodźców: wizualnych, i dźwiękowych, a to znacznie „spłaszcza” sieć powstających w tym czasie połączeń neuronalnych. Sytuację pogarsza fakt, iż te bodźce są na tyle szybkie i chaotyczne, że niedojrzały mózg nie zawsze potrafi je odpowiednio przetworzyć. W ten sposób chaos odbiorczy odzwierciedlony zostaje w chaotycznych połączeniach neuronalnych. Ośrodki mózgowe odpowiadające zmysłom małych dzieci muszą się nauczyć odbioru dochodzących do nich bodźców. Mamy tu do czynienia ze zjawiskiem zw. kalibrowaniem. Głos człowieka stojącego blisko, dociera do naszych uszu inaczej, niż kogoś, kto stoi daleko. Większość ludzi zupełnie nie uświadamia sobie, że takie umiejętności nie są wrodzone, ale pojawiają się w następstwie doświadczeń zebranych w pierwszych latach życia. Małe dzieci spędzające kilka godzin dziennie przez telewizorem, czy komputerem widzą przed sobą mówiących ludzi i słyszą docierające ze stojących po bokach kolumn, ich głosy. W takiej sytuacji mózg nie potrafi obu tych bodźców prawidłowo z sobą połączyć.
Mózg małego dziecka bardzo delikatnie reaguje na bodźce słuchowe i wzrokowe, które mają wpływ na wczesne tworzenie połączeń neuronalnych i na tworzenie się nowych wypustek synaptycznych. Długotrwałe oddziaływanie takich technologii jak: telewizja, gry video i komputery – przyczynia się do wzrostu ryzyka wystąpienia ADHD, szczególnie, gdy to oddziaływanie ma miejsce w pierwszych latach życia.
Rodzice sadzający swoje maluchy przed telewizorem powinni zdawać sobie sprawę z tego, że w ten sposób wpływają na ich przyszłe życie. Nie powinni dawać się zwieść zapewnieniom, że program telewizyjny, czy gra komputerowa zostały przygotowane specjalnie z myślą o maluchach. Dzieci, którym czytano lub opowiadano bajki, z którymi rodzice rozmawiali i które doświadczały różnorodnych stymulacji w świecie realnym, w szkole bez wątpienia będą miały już na starcie znaczną przewagę nad tymi, które długie godziny spędzały przed telewizorem, czy tabletem.
Wszechobecny dziś zalew mózgów dzieci przez najróżniejsze bodźce upośledza zdolność do koncentrowania się na jednej rzeczy. Wspomniany wcześniej multitasking, niepostrzeżenia wkracza w nasze życie i choć nie podejmujemy takich decyzji świadomie, to jednak coraz częściej zaczynamy robić kilka rzeczy naraz.
Multitasking coraz wyraźniej staje się typowym sposobem funkcjonowania także małych dzieci. Zauważa się często, że maluchy jednocześnie oglądają telewizję, graja na tablecie, jedząc przy tym, czy pijąc. I jest to dla nich zupełnie naturalne.
Zbyt intensywna i chroniczna wielozadaniowość prowadzi jednak do zmian w przednim płacie czołowym, który odpowiada za zdolność widzenia większych obrazów, abstrakcyjne myślenie oraz za umiejętność przewidującego planowania. Zbyt duże obciążenie związane z multitaskingiem prowadzi do problemów z koncentracją i obniża efektywność pracy. Wpływa również na przebieg procesów poznawczych u małych dzieci.
U dzieci, które w pierwszych latach swojego życia dużo się bawiły, spędzały czas z rówieśnikami, robiąc to wszystko, co typowe dla okresu dzieciństwa rozwinęły się, a mówiąc precyzyjniej, ustabilizowały się zupełnie inne połączenia neuronalne niż u tych, które w samotności po kilka godzin dziennie biernie spędzały czas przed telewizorem lub zajmując się grami komputerowymi. Im więcej czasu spędzały wpatrując się w szklany monitor jakiegoś urządzenia, tym mniej pozostawiały na kontakty z innymi ludźmi. Prowadzi to do brzemiennych w skutki deficytów w strukturach neuronalnych odpowiedzialnych za interakcje i oznacza, że określone umiejętności interpersonalne nie mogą się rozwinąć na poziomie zbliżonym do dzieci mających dużo kontaktu z dorosłymi opiekunami i rówieśnikami. Należy zdawać sobie sprawę z tego, jak ważną rolę odgrywają prowadzone w dzieciństwie rozmowy z rodzicami, kłótnie z rodzeństwem i kolegami, obrażanie się i godzenie oraz wszystkie inne zdarzenia, do których dochodzi wtedy, gdy wchodzimy w interakcje z innymi ludźmi. Wszystkie te domowe i podwórkowe doświadczenia są potrzebne, aby mózg dziecka mógł wytworzyć odpowiednie struktury neuronalne, w tym również neurony lustrzane.
Decydującą kwestią wydaje się w tym momencie znalezienie odpowiedzi na pytanie: Kiedy mózg dziecka jest na tyle ukształtowany, że kontakt z nowymi technologiami nie stanowi już dla niego zagrożenia? Jakkolwiek brzmiałaby odpowiedź, to o bezpiecznym korzystaniu z cyfrowych urządzeń zawsze decydować będzie kryterium czasu, jakie dziecko będzie poświęcać mediom.
W tak niesprzyjających warunkach wrodzona ciekawość poznawcza zanika i przestaje spełniać swoją funkcję. Okazuje się, że potężny wewnętrzny mechanizm pchający dziecko ku poznawaniu świata, można skutecznie i szybko zablokować, a nawet zniszczyć.
Wracając do zjawiska neuroplastyczności mózgu, warto w tym momencie wspomnieć o tym, co zachodzi w mózgu dziecka, które stara się opanować np. trudną sztukę pisania. W procesie tym bierze udział niemal cały mały człowiek. Maluchy pisząc, pracują całym ciałem, ustawiając się pod odpowiednim katem do zeszytu. Rączka pisze litery, ale dziecko jednocześnie mruczy sobie pod nosem kolejne głoski. Aktywność wszystkich części ciała i różnych zmysłów przenosi się na aktywność odpowiadających im struktur nerwowych. Napisanie trzyliterowego słowa zabiera maluchom mnóstwo czasu i energii. Dzięki temu, że dziecko pisząc litery, jednocześnie widzi je i słyszy, tworzy się w jego mózgu wielowymiarowa sieć neuronalna. Psychomotoryka znajduje odbicie w rozbudowanych połączeniach neuronalnych, a trud włożony w pisanie jest niezbędnym warunkiem ich powstania.
Klikanie w klawisze klawiatury nie wymaga specjalnego wysiłku. Nie aktywizuje więc maluchów tak, jak pisanie ręką, skutkiem czego powstające w ich mózgach reprezentacje neuronalne są odpowiednio skromniejsze. To zaś oznacza mniejsze wykorzystanie potencjału, którym dysponują dzieci.
Zajęcia dzieci z pierwszych lat życia mają więc ogromny wpływ na strukturę ich mózgów. Dziś wiadomo, że np. koordynacja ręka – oko lub noga – oko, która wyrabiana jest podczas różnych typów gry w piłkę, rozwija wyobraźnie przestrzenną, a tym samym tworzy fundament dla późniejszej nauki matematyki i innych przedmiotów ścisłych.
Ponieważ chłopcy graja w piłkę dużo częściej niż dziewczynki, w ich mózgach tworzą się przydatne w późniejszej karierze szkolnej połączenia neuronalne. Szczególnie efektywne wydają się zabawy związane z konstruowaniem mniejszych lub większych budowli, które rozwijają zarówno wyobraźnie przestrzenna, jak również tzw. małą motorykę, czyli precyzję pracy rąk. Wpływ na strukturę mózgu ma również wspinanie się, gry i zabawy zręcznościowe, wszelkiego rodzaju gry sportowe, budowanie szałasów, wycieczki piesze lub podchody. Na podstawie badań udało się wykazać, że chłopcy maja lepiej rozwiniętą wyobraźnie przestrzenną i są znacznie lepsi od dziewczynek w tzw. rotacji mentalnej.
Podczas, gdy chłopcy jeżdżą na rowerze, graja w piłkę i wspinają się na drzewa, dziewczynki częściej bawią się lalkami, urządzają dla nich mieszkanko, stroją w nowe sukienki i wyprawiają przyjęcia, na których częstują gości smakołykami. Wszystko to dzieje się na niby. A jednak taka forma zabawy jest dla mózgu intensywną forma nauki i prowadzi do powstawania określonych połączeń neuronalnych. Dziewczynki w zabawie wchodzą w różne role, a dzięki tym symulacjom ćwiczą i rozwijają tak ważne w dorosłym życiu kompetencje społeczne. Dlatego łatwiej nawiązują relacje z innymi osobami i rozwiązują konflikty poprzez rozmowę. Chłopcy tych umiejętności nie ćwiczą, a konflikty z rówieśnikami często rozstrzygają, stosując argument siły.
Typowe dla dziewczynek zabawy silnie rozwijają kompetencje społeczne i językowe. Dlatego dysponują one większym zasobem słów, mają lepiej rozwinięte umiejętności komunikacyjne, a w szkole łatwiej uczą się czytać i pisać.
Wszystko bowiem, czemu dzieci poświęcają dużą ilość czasu wzmacnia określone połączenia neuronalne. Nie ulega wątpliwości, że rodzaj aktywności ma wpływ na strukturę mózgów dzieci. Wiadomo jest, że umiejętności przestrzenne pozytywnie korelują z wynikami uzyskiwanymi z matematyki.
Dzieci są otwarte na wszystko co nowe, są ciekawe świata i chętne do działania. Gdy czuja się bezpieczne, przyjmują rolę eksperymentujących badaczy i wchodzą w interakcje z otoczeniem i osobami, którym ufają. Wspólne poznawanie świata sprawia im przyjemność, dlatego z taką wytrwałością zadają pytania zaczynające się od słowa: „dlaczego”? W naturalny sposób są aktywne i starają się podążać za wszystkim, co budzi ich ciekawość.
Dzieci szybko wyrastają z zabaw. Coś, co jeszcze wczoraj intrygowało, gdy tylko zostanie gruntownie poznane, oswojone i „skonsumowane rozwojowo”, przestaje być atrakcyjne i dziecko czeka na nowe wyzwania, które pozwolą mu dalej rozbudowywać połączenia mózgowe. Rozwijający się mózg jest wciąż głodny nowych wrażeń i nowych bodźców, ponieważ uczenie się jest jedną z jego podstawowych potrzeb.
Wielkim nieszczęściem dla każdego dziecka jest sytuacja zmuszająca je do bierności spowodowanej przebywaniem w środowisku ubogim w bodźce, które uniemożliwia naukę. Taki stan jest dla mózgu niezmiernie trudny do zniesienia. Zachowanie nudzącego się dziecka pokazuje, że gotowe jest zrobić niemal wszystko, by tylko coś się działo. Zadaniem rodzica w tym momencie nie jest strofowanie, czy karanie nudzącego się dziecka, ale zorganizowanie środowiska, które dostarczy głodnemu nowych bodźców mózgowi pożądanych doznań. Wielu opiekunów włącza wtedy telewizor, ale takie rozwiązanie tylko na pozór załatwia problem. Programy telewizyjne zapewniają wprawdzie informacyjny szum i zajmują uwagę dziecka, ale z punktu widzenia rozwoju mózgu nie dostarczają tego, co najbardziej wartościowe i potrzebne. Zamiast stymulującej rozwój interakcji, dziecko zostaje sprowadzone do pasywnego odbiorcy informacji.
Gdy dziecko idzie do przedszkola, liczba bodźców jest tu zazwyczaj wystarczająca, nie tylko z powodu urozmaiconego programu zajęć, wyposażenia sali, ale również dlatego, że dzieci przebywające w grupie, mają liczne okazje do wchodzenia w różnorakie interakcje. W przedszkolu dzieci możliwie często uczą się bez narzuconej przez dorosłych struktury, czyli przez zabawę. Tej formy nauki nie można zaplanować, ani nią sterować. Zabawa tylko wtedy ma sens, gdy umożliwia autonomiczne działanie. Dzieci bawiąc się, mogą same dokonywać wyborów i rozwijać samodzielność. Zabawę należy traktować więc nie tylko jako formę rozrywki, ale przede wszystkim jako jedną z efektywnych form uczenia się.
Warto więc wykorzystać zdolności dzieci do szybkiego uczenia się i zadbać o to, by nie przesiadywały godzinami przed telewizorem, ale żeby mogły się bawić, rysować, śpiewać, lepić zwierzątka z plasteliny, prowadzić rozmowy i poznawać świat.
Niebywale stymulująco na rozwój mózgu dziecka wpływają zadawane przed rodziców pytania, które kierują jego uwagę na określone zjawiska i uczą je logicznego myślenia. Chodzącą po stole biedronkę można wykorzystać do policzenia kropek i zwrócenia uwagi na fakt, że na każdym skrzydle ma ich taką samą liczbę i na dodatek są one tak samo umiejscowione. W ten sposób nawet małe dziecko zrozumie, czym jest symetria.
Nie powinniśmy zapominać o tym, że stymulowanie wrodzonej ciekawości poznawczej w pierwszych latach życia ma wpływ na sposób postrzegania świata w wieku dorosłym. Nie chodzi tu o to, by wymuszać szybszy rozwój dzieci, ucząc np. pięciolatka czytania i pisania, czy wysyłając na zajęcia z języka francuskiego. Chodzi tu dostarczanie maluchom wielu, nowych bodźców. Normalne życie domowe wypełnione rozmowami, kontaktami z rodzicami, rodzeństwem, czy innymi dziećmi, jest tym, czego dziecku trzeba. Odpowiedniej liczby bodźców dostarczyć może spacer do parku lub nad rzekę, wieczorne opowiadanie, czy czytanie bajek, obserwowanie natury. Zebrane kasztany, drewniane klocki, szałas z gałęzi, czy sklejane z papieru figury mogą dużo lepiej stymulować rozwój mózgu niż drogie zabawki oznaczone przez producenta jako edukacyjne. Dziecko samo chętnie wyszukuje sobie obiekty, które budzą jego zainteresowanie i dzięki którym może się dalej rozwijać.
Jeżeli dziecko przebywa w środowisku pozbawionym nowości i stymulujących rozwój bodźców, szansa na utrzymanie przy życiu nowo powstających komórek nerwowych jest raczej niewielka. Wykorzystanie naturalnego potencjału dzieci wymaga bogatego w bodźce środowiska, które wyzwala aktywność, samodzielność i autonomię.
Podsumowując rozważania na temat wpływu telewizji, komputera i internetu na neurobiologiczny rozwój mózgu, nie należy zapominać o tym, że mózg dostosowuje swoją strukturę do środowiska i aktualnych potrzeb, a o tym decydują rodzice. Kupując dzieciom prezenty, warto zastanowić się jak wpłyną one na strukturę ich mózgów. Warto zastanowić się, czy wstawiać telewizor do pokoju dzieci, kupować komputery lub konsole do gier przedszkolakom?
Rodzice mogą wpływać na to, jakie urządzenia będą towarzyszyły ich dzieciom. Od podejmowanych w tym okresie decyzji zależy, czy będą umieli dobrze wykorzystać potencjał nowych technologii. Od podejmowanych dziś decyzji zależy struktura mózgów ich dzieci.
Związek pomiędzy tym, co kupujemy naszym dzieciom, sposobem spędzania przez nie wolnego czasu, ma bowiem ścisły związek ze strukturą ich sieci neuronalnej i przyszłym funkcjonowaniem.
Neuronalna podbudowa zdobyta w dzieciństwie będzie służyła dziecku przez całe życie. Warto więc zadbać o jej jakość. Od niej bowiem zależy, co będzie można na tym fundamencie zbudować.
Pozwólmy zatem wykorzystać dzieciom ich potencjał.
BIBLIOGRAFIA
Bauer J., Empatia. Co potrafią lustrzane neurony, Warszawa 2008
Eliot L., Różowy mózg, niebieski mózg, Poznań 2011
Eysenck H., Eysenck M., Podpatrywanie umysłu. Dlaczego ludzie zachowują się tak, jak się zachowują?,Gdańsk 2003
Fields R. D., Drugi mózg. Rewolucja w nauce i medycynie, Warszawa 2012
Spitzer M., Cyfrowa demencja, Warszawa 2012
Spitzer M., Jak uczy się mózg, Warszawa 2009
Vetulani J., Mózg: fascynacje, problemy, tajemnice, Kraków 2011
Żylińska M., Neurodydaktyka. Nauczanie i uczenie się przyjazne mózgowi, Toruń 2013